LYOFOOD. Palce li(o)zać.
Obiecałem chwilę temu, że podzielę się wrażeniami z kolejnego niedzielnego obiadu. Voilà!
Na targach World Travel Show, które odbyły się kilka dni temu, zawitaliśmy do boxu e-pamir.pl – sklepu, który wyposaża w sprzęt i niezbędne przydasie wspinaczy górskich, podróżników, turystów i innych miłośników biwakowania. Zerknęliśmy tam na trochę nowego, dobrej jakości sprzętu, ale też podpytaliśmy nieco o żywność liofilizowaną i na próbę otrzymaliśmy porcję Beef Strogonow spod marki LYOFOOD.
Etykieta przyciąga – to fakt, ale przecież większość z nas nie skusiłaby na zabranie tego na koniec świata tylko na podstawie fajnego wyglądu. Ma jednak moc, bo kusi, by zerknąć. A warto, bo w środku same dobre rzeczy. Serio. Nic, co powodowałoby skrzywienie na twarzy. Jest makaron, mięcho i mnóstwo warzyw i przypraw. Do tego prosta instrukcja – oderwać górną część, wywalić torebkę z pochłaniaczem, zalać wodą, odczekać i zjeść.
Smak bardzo bardzo zacny. Zazwyczaj, gdy jesteśmy przemoknięci, zmarznięci, zmęczeni i głodni, wszystko smakuje najlepiej. Ale w tym przypadku my mieliśmy alternatywę w lodówce, nic nas nie goniło i ocena jest dość obiektywna. Beef Strogonow od LYOFOOD jest zwyczajnie smaczny. Reszty jeszcze nie próbowaliśmy, ale – według zapewnień – jest również nieźle.
Smaczku nomen omen dodaje fakt, że potrawy przygotowywane są w Polsce ( w Kielcach), choć siedziba LYOFOOD mieści się w Niemczech.
Porcje są zarówno małe (jednoosobowe), jak i większe (teoretycznie dla dwóch osób, choć nie mam pewności, że dwóch rosłych chłopów by się tym najadło). Do tego są wersje wege, śniadania, owoce, zupy czy całe zestawy ratunkowe. Dzięki procesowi liofilizacji, przydatność do spożycia to około 3 lat.
Polecam spróbować, jeśli tylko będziecie mieli okazję. Więcej szczegółów na lyofood.pl/.