Prepering w skali makro – Podziemne Miasto Na Wyspie Wolin…
Przygotowania na trudne czasy, to nie tylko problem nas – zwykłych śmiertelników, pojedynczych osób czy rodzin. Tego typu działaniami zajmuje się również państwo. I to zazwyczaj z rozmachem… Kto widział, ten wie… A kto nie widział, niech czyta dalej i zerknie na kilka zgromadzonych zdjęć.
Gdzieś w lesie pomiędzy stacją kolejową „Świnoujście-Przytór”, a naszą nadbałtycką plażą, konkretnie w miejscu oznaczonym na mapach jako 53.902176, 14.333294, znajduje się Bateria Vineta, dziś określane mianem Podziemnego Miasta na Wyspie Wolin.
Obiekt wybudowano w latach trzydziestych minionego wieku siłami niemieckimi, ma się rozumieć. Miał on służyć obronie morskiej bazy Kriegsmarine. Znajdowało się tam siedem schronów z żelbetu oraz niezbędna infrastruktura teletechniczna. Cztery ze schronów wyposażono w armaty kalibru 15cm o zasięgu ok 20km.
Po II WŚ kompleks przejęli Sowieci, by w styczniu 1946 roku przekazać go polskiej armii. Oczywiście ogołociwszy go niemalże ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.
Po kilku latach rozważań na temat przeznaczenia obiektu, powstało tam zapasowe stanowisko dowodzenia dla najwyższych władz wojskowych polskiej armii. Następnie ufortyfikowano całość, dodano stanowiska artylerii przeciwlotniczej, baterię moździerzy i stanowiska dla ckm. Postanowiono także ukryć gdzieś dwa czołgi T-34. Pomieszczenia odnowiono a w 1965 roku wybudowano podziemne tunele o długości kilometra, łączące wszystkie schrony.
Kompleks wstępnie miał służyć jako zapasowe stanowisko dowodzenia dla Dowódcy Frontu Polskiego ( Nadmorskiego), następnie dla Dowódcy Marynarki Wojennej a kolejno jako SD Dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
Oczywiście wszystko było, jak mawiają, tajne przez poufne. Podczas „zimnej wojny” zaledwie garstka wiedziała o tym miejscu. Stąd planowany miał być atak na Skandynawię – z użyciem broni jądrowej. Obiekt wizytował m.in. gen. Jaruzelski, domniemuje się, że być może i Ryszard Kukliński, którego mapa z lat siedemdziesiątych prezentowana jest w chwili obecnej w jednym ze schronów.
Całość funkcjonowała w pełni autonomicznie – było miejsce do snu, toalety z prawdziwego zdarzenia (choć nie udało mi się dowiedzieć w jaki sposób usuwano nieczystości 😊 ). W pomieszczeniach zastosowano także ogrzewanie – za czasów niemieckich wisiały nawet srebrne grzejniki, lecz – jak można się domyślać – zniknęły one dość szybko w trakcie sowieckiej wyprowadzki… Później zastosowano zwykłe, elektryczne grzejniki.
Za dostawy świeżego powietrza odpowiadał cały system wentylacyjny napędzany elektrycznie, zaś w przypadku braku prądu siłą ludzkich mięśni.
Znajdowały się tu sala zabiegowa, umywalnie, pomieszczenie z generatorem prądu oraz odpowiednio wygłuszone pomieszczenia łączności o dodatkowo ograniczonym dostępie, a także odseparowane pomieszczenia z amunicją. Jednym z istotniejszych był też rzecz jasna magazyn żywności.
Cały obiekt został, siłami Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu, w dużej mierze wyremontowany i od 2014 roku udostępniony jest do zwiedzania. Zdecydowanie warto się tam wybrać.
Więcej szczegółów odnajdziecie na stronie http://podziemne-miasto.pl/ .