Notatki z pola – Rite in the Rain
Za oknem jest tak pięknie, że do wyjścia z domu zmusić może jedynie pies… albo dobry plan na jakąś zacną akcję. Tego drugiego ostatnio nie było, więc pozostała smycz i zabranie kudłatego w las. Po drodze wpadł mi do głowy chytry plan, ale – jak to zwykle bywa – plany takowe z głowy ulatują i nici z tematu. Zabrakło mi czegoś do notowania, a że telefon, czy smartfon zostawiam czasem w domu, dając jemu i sobie nieco wolnego, zamarzył mi się notes. Ot, taki zwyczajny, fizyczny, w którym wpisów dokonuje się długopisem, ołówkiem, piórem, czy co tam kto ma pod ręką. W każdym razie nie rysikiem ani palcem.
Ponieważ kręci mnie geocaching (tych, którzy nie znają tematu, odsyłam na www.geocaching.pl lub opencaching.pl), pomyślałem, że zazwyczaj wystarcza kilka kartek w strunowym woreczku, jednak czasem i to rozwiązanie zawodzi, więc wykombinowałem sobie, że zainwestuję w notes wodoodporny.
I jak? Bomba, proszę Państwa! To doprawdy działa! Nawet na mokrych kartkach da się swobodnie pisać. Wszystko jest czytelne, nic się nie rozpływa i notatki są takie, jak być powinny – zapisane. Test wykonywałem z użyciem pisadła od najlepszego z dostawców – sklepu ze szwedzkimi meblami 🙂 Sprawdzane latami, o odpowiedniej wielkości, więc nie wadzi w kieszeni. Grafit dobry, więc dobrze widoczny – a i w kosmosie pisze 🙂
Do notesu zamówiłem etui Mil-Tec, bowiem cena poniżej 5 złotych wydała się okazją. I tak też było – wykonanie w porządku, rzep bangla, jedynie ołówek znika w kieszonce i ciężko go wyjąć, wiec do etui raczej używać będę ołówka nieco dłuższego.
Co do notesu – wybrałem ceniony na rynku produkt – Rite in the Rain, produkowany za Oceanem. Dodatkiem, który mnie ucieszył, jest tabela konwersji metrycznych i linijki z podziałkami do wykorzystania przy czytaniu map. Ma zaokrąglone rogi, więc kartki się nie zawijają, idealnie mieści się w kieszeni normalnych spodni i ma twardą okładkę, przez co łatwiej się w nim notuje na kolanie.
Niby tylko notes, ale polecam! Sami zerknijcie.