OffRoad Show Poland 2016 – relacja
To był gruby weekend. I choć nie udało mi się przetestować nowej puszki z konkretną szamą na ciężkie czasy (nie licząc dwóch wychylonych puszek piwa, o którym też wspominać nie warto), znalazłem nieco czasu, aby odwiedzić targi OffRoad Show Poland, które obywały się w Warszawie.
Impreza ma już kilkuletnią tradycję i muszę przyznać, że jest coraz lepiej. Pojawia się więcej ciekawych aut, z unikalnymi rozwiązaniami oraz mnóstwo pasjonatów z bogatym doświadczeniem, którzy dość chętnie się nim dzielą. A to nierzadko bezcenna wiedza, której z folderów w salonach nie zdobędziemy… i na dodatek skumulowana pod jednym dachem.
Na targi zjechali producenci wszystkiego, co ma cokolwiek wspólnego z 4×4 lub klimatem, związanym z rajdami i turystyką po bezdrożach – od płaskich aut z napędem na obie osie, przez quady, zabudowy, terenowe wydumki, po konkretne wielotonowe ciężarówki. To wręcz idealne miejsce na znalezienie samochodu lub rozwiązania do zabawy w błocie, ale i do przemieszczania się w kryzysowych sytuacjach, o których tu mówimy.
Gdyby tak mieć portfel z gumy, podczas targów zbudowałoby się każdą maszynę, wyposażoną po dach i przygotowaną na wszystko. Były monstrualne G klasy spod znaku Mercedesa, z V8 bi-turbo pod maską, zawieszenia, które dałyby radę nawet, gdyby samochody miały skakać z wieżowców i do tego takie wyposażenie, że można żyć samowystarczalnie przez najbliższe 50 lat… ale i mniej zamożni, z nieco mniej wygórowanymi wymaganiami, mogli zaopatrzyć się w masę akcesoriów ułatwiających podróże i wydostanie się z bagna po klamki.
W tym roku pojawiło się dużo sypialń dachowych – namioty materiałowe, ze sztywnym dachem, dostawki itp. Ponadto, kilku producentów pokazało pomysły na to, jak zabudować bagażniki, by wszystko było pod ręką – schowki, szuflady, wieszaki. Spisali się dystrybutorzy zawieszeń, lin, mocowań, taśm czy choćby instalacji fotowoltaicznych. No dosłownie wszystko. Moim faworytem w tym roku był Steeler, dystrybutor ARB ze swoim Outback Survival Kit, czyli zapuszkowaną parą skarpet. Uśmiech na twarzy pojawił się sam. Zainspirował mnie też właściciel przyczepo-namiotu, dedykowanego do przemieszczania się poza asfaltem (zazwyczaj takowe patenty widziałem na hakach PRLowskich maszyn, niekoniecznie poza asfaltem). No i UAZ 452, który dzielnie dowlekł się na Magadan.
Oczywiście dojechali też producenci zabudów kamperowych, w tym Hubert z Movado – własnoręcznie wykonaną zabudową dla pickupa, z którym udało mi się zamienić kilka słów. Serdecznie zapraszam na wywiad – bądźcie czujni, będzie wkrótce!
Na koniec szybkie podsumowanie OffRoad Show Poland i trochę zdjęć. Moim skromnym zdaniem, robi się zacnie. Na tę imprezę wpada rzesza fanów terenu i widać, że ma co tam znaleźć – ja sam również wyposażyłbym się na najbliższe kilka lat. Miło jest obejrzeć nowinki techniczne, najświeższe samochody, ale też i zdobyć trochę fantów do leciwego rzęcha. Za rok też będę!