Samotny Wilk bushcraft DUO – składana kuchenka dla preppersa i nie tylko
Z pewnością część z Was uczestniczy w rajdach rowerowych, podróżuje auto-stopem, jeździ na różnej maści biwaki, czy kempingi, ale bez własnego środka transportu w postaci samochodu… Wówczas waga i gabaryty zebranego szpeju mają znaczenie. Oj tak. Każdy przed podróżą sprawdza po kilka razy, czy dodatkowy t-shirt będzie na pewno niezbędny, czy wystarczy, że się porządnie przewietrzy pozostałe 🙂 Nie inaczej ma się sprawa z gotowaniem – konieczne są rzecz jasna same produkty na obiad, czy kolację, ale równie istotne jest coś, co pomoże je podgrzać. Na rynku mamy sporo rozwiązań – od małych kuchenek gazowych na kartusze, butle, przez chociażby czajniki, podgrzewacze chemiczne, trójnogi i grille ogniskowe aż po składane kuchenki na… cokolwiek. Serio cokolwiek.
O czym mowa?
Podobnie, jak w przypadku czajników produkowanych czy to przez Kelly Kettle, ALB, czy opisywany niegdyś przeze mnie Survival Kettle, istnieją składane kuchenki, których paliwem może być niemalże wszystko – np. papier, patyki, kora, szyszki lub karton. A do tego można w nich swobodnie używać paliwa w postaci tabletek, ale o tym nieco dalej.
Tym, co jednak odróżnia wspomniane czajniki od opisywanej kuchenki, jest możliwość jej składania. Czajniki są niezwykłe i mimo ich lekkich wad bardzo je lubię, lecz ciężko im przypisać kompaktowość. Możemy je oczywiście przytroczyć do plecaka, ale to nie jest przecież najwygodniejsza opcja. Jeśli potrzebujemy czegoś, co zajmuje mało miejsca i co można łatwo skitrać, to coś musi być łatwo składalne a do tego możliwie lekkie. Taki jest też Samotny Wilk bushcaft DUO.
Klik-klik. Kuchenkę masz w mig.
Krzysiek Lis, który prowadzi sklep KARALUCH, ale także zasypuje nas wiedzą z zakresu survivalu na domowy-survival.pl, podesłał mi w ramach współpracy coś, co przypomina saszetkę dla podróżnika – taką na paszport, dokumenty i pieniądze, tylko bez sznurka do zawieszenia na szyi.
Wewnątrz tego niepozornego etui z cordury znajdowała się właśnie kuchenka Samotny Wilk bushcraft DUO, firmy Survival Kettle.
Budowa i złożenie w całość
Kuchenka składa się z czterech ścianek, dna, dwóch podłużnych podpórek pod mniejsze naczynia i opcjonalnego uchwytu na tabletkę chemiczną.
Złożenie jest trywialne – wystarczy najpierw połączyć tył kuchenki i jej boki, następnie włożyć dno i dopasować przód, który – jako jedyny – ma otwór na wrzucanie opału, ale nie ma z kolei cienkiego, podłużnego otworu na wypustkę w dnie. I gotowe. Możemy dodatkowo zamocować załączoną blaszkę, która jest wyróżnikiem wersji bushcraft DUO. Umożliwia ona korzystanie z pastylek chemicznych – blaszkę wystarczy wsunąć od wewnątrz do złożonej kuchenki. Mi wszystko zajęło 58 sekund. Bez jakichkolwiek tricków.
Jeśli – na i tak już małej kuchence – chcemy podgrzać napój lub posiłek w niewielkim lub wąskim naczyniu, warto zastosować załączone w zestawie dwie blaszki stabilizujące.
Wymiary i waga
Całość, według mojej prostej wagi kuchennej, waży 362 gramy wraz z etui. To niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z dość solidnej konstrukcji nierdzewką. Opakowanie ma ok. 16 x 13 x 0,5 cm. Wykończenie jest perfect – wszystko do siebie pasuje, nie ma zadziorów, czy ostrych krawędzi.
Po złożeniu całość ma około 15 cm wysokości. U podstawy mamy kwadrat 10×10 cm, zaś u góry 8×8 cm.
Jeśli poszukujecie jeszcze lżejszych kuchenek tego typu, Survival Kettle ma w ofercie kilka innych wersji Samotnego WIlka – m.in.: light, mini, tuba,
Czyszczenie
Czyszczenie jest nadzwyczaj proste – po rozłożeniu możemy wszystko umyć pod bieżącą wodą, ale równie łatwo doczyścimy tę kuchenkę w wiaderku, misce, strumyku, czy nawet piaskiem. Nie ma tu dziwnych zakamarków, do których trudno dotrzeć.
Szybkość gotowania
To, jak długo będziemy przyrządzać potrawy, czy gotować wodę na Samotnym Wilku (i nie tylko), zależy od wielu czynników:
- ilości i składu gotowanej/podgrzewanej potrawy
- temperatury samej potrawy
- temperatury i warunków otoczenia
- użytych materiałów/paliwa
Patrząc na powyższe, ciężko bez laboratorium ocenić skuteczność gotowania tej kuchenki, czy jakiejkolwiek innej. Jestem jednak przekonany, że nie takiej odpowiedzi oczekujecie. Mając doświadczenie z wieloma kuchenkami, powiem wprost – gotuje się szybko. Podobnie szybko, jak i na wielu innych kuchenkach. Nawet jeśli będą sekundy czy nawet części minuty różnicy, nie ma to chyba większego znaczenia. Nie piszemy tu o gotowaniu pod Mount Everest, nie jest to też PIT-STOP F1. Jest sucho i pogoda gra > gotuje się migiem!
Suche patyki z brzozy sprawiły, że moja nowo-testowana potrawa podgrzała się w mgnieniu oka. Pies zjadł połowę, gdyż kuchenka była idealnie na wysokości pyska. Jednak o tym, co wpadło do garnka, opowiem już w innym odcinku.
Podsumowanie
Jakie są plusy? Jest kompaktowy i dość lekki. Można go łatwo schować w większej kieszeni spodni, w plecaku a nawet zawiesić na szyi na jakimś sznurku. Jest łatwy w czyszczeniu i wytrzymały – choć nie stawałem na nim (inni to robili – chwała im za to 🙂 ). Jest precyzyjnie wykonany, z solidnych, trwałych materiałów. Co więcej – jest stabilny, zaś dodatkowy otwór w dnie sprawia, że przepływ powietrza jest jeszcze lepszy, w efekcie czego potrawy gotują się naprawdę szybko. Może robić za mini piecyk. Palimy w nim wszystkim, co mamy pod ręką.
Czy ma wady? Chyba, jak wszystko na tym świecie. Okopcony sprzęt, to w tym wypadku norma, choć – jak wspominałem, czyszczenie jest bajecznie proste. W przeciwieństwie do np. wspomnianego czajnika, za każdym trzeba tę kuchenkę składać, ale to jedynie dodatkowe 58 sekund, więc nie ma tragedii. Blaszka do paliwa chemicznego wydaje się zbyt powyginana. Fakt – dobrze trzyma pastylkę, ale za to w futerale odciska się wyraźne wybrzuszenie, które po pewnym czasie na bank przetrze ów futerał. No i – jeśli liczymy na ogień napędzany drewnem – musimy takowym dysponować…
Czy Samotny Wilk od Survival Kettle wart jest grzechu? W mojej ocenie zdecydowanie TAK. Brałbym do BOB.
A gdzie go kupić i za ile? Znajdziecie go m.in. w KARALUCHU, pod tym linkiem w cenie 95 złotych.