TREK’N EAT – chrupiesz?
Już nawet małe dzieci wiedzą, że w góry warto wziąć coś do przegryzienia. Ale skubnąć można coś także przy okazji innych przechadzek. Albo przed telewizorem, czyż nie?
A co można przegryźć? Paluszki dają radę, chipsy też, ale jaki preppers będzie gromadził w piwnicy chipsy? 🙂
Ja całkiem niedawno (jedynie na potrzeby testów rzecz jasna 🙂 ) rozpocząłem całkiem świeżą paczuszkę ciastek TREK’N EAT. To takie suchary SU-2, tylko w nieco ładniejszym opakowaniu. Trochę niczym z NASA. Całkiem smaczne i do tego można zjeść ich dość sporo, nim zaczną nam się nudzić.
W składzie odnajdziemy mąkę z pszenicy miękkiej, cukier, częściowo utwardzony olej słonecznikowy, glukozę, sól, środki spulchniające (wodorowęglan sodowy, wodorowęglan amonowy, dwusiarczyn sodowy).
Jeśli chodzi o wartości odżywcze, wyglądają następująco (na 100g):
Wartość energetyczna | 1825 kJ
433 kcal |
Tłuszcz
W tym kwasy tłuszczowe nasycone |
11,5 g
5,5 g |
Węglowodany
W tym cukry |
73,9 g
15,9 g |
Błonnik pokarmowy | 2,2 g |
Białka proste | 8,4 g |
Sól | 1,2 g |
Ciasteczka są wewnątrz opakowania osłonięte kartonikiem, dzięki czemu trudniej je przypadkowo połamać np. w plecaku.
Robi je firma Katadyn Deutschland GmbH z Niemiec.
Czy je polecę? Myślę, że dadzą radę, choć nasze rodzime SU smakiem nie odbiegają a wersję z kminkiem chyba nawet wolę. Wróć… nie chyba – na pewno. Co więcej, mniejsze opakowanie łatwiej schować w kieszonce. Skład nieco się różni, ale raczej dość nieznacznie. W każdym razie na mój werdykt wpływu nie ma.