Racje żywnościowe Forestia – test
Miniony weekend zaowocował mnóstwem prac, zatem czasu na domowy obiad już nie starczyło. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – mawiają. W zanadrzu posiadałem porcję nowego dania, które obiecałem przetestować w artykule o niedawnych targach turystycznych.
W ten prosty sposób, podczas niedzielnego obiadu preppera, do mojej menażki trafił sterylizowany posiłek Forestia. To propozycja hiszpańskiego producenta, której – przyznam – dotychczas na naszym rynku nie zauważyłem. Czy wyróżnia się jakkolwiek od innych MRE? Owszem – przynajmniej w sposób delikatny – otóż na ruszt trafiła miętowa potrawka jagnięca z długoziarnistym i dzikim ryżem. Pachnie lekkim wypasem, nieprawdaż?
W istocie większość oferowanych potraw Forestia oferuje smaki kojarzące się z czymś więcej niż konserwa tyrolska – są Iberyjskie policzki wieprzowe w sosie z wina Porto z warzywami, Fusilli All’Uovo z kurczakiem w sosie bolońskim i serem Grana Padano, czy cała seria dań wegańskich i wegetariańskich. Czy to potrzebne w buszu? Pewnie spokojnie da się przeżyć na sucharach i fasolce, które też są całkiem niezłe, ale raz na jakiś czas można dać poszaleć podniebieniu i poprawić sobie morale.
Potrawy są sprzedawane w kartonikach, wewnątrz których znajdziecie podgrzewacze chemiczne i dania w torebkach. Jedzenie nie jest liofilizowane, zatem troszkę waży – całość około 470g wraz z opakowaniem i podgrzewaczem. Z jednej strony dobrze, ponieważ nie trzeba dolewać wody… ale woda jest jednak wymagana do użycia chemicznego podgrzewacza. Można oczywiście podgrzać całość w jakimś naczyniu nad ogniem.
Podgrzewacz działa nieco leniwie – w domowych warunkach, w temperaturze około 20 stopni Celsjusza, po 12 minutach, jakie podaje producent, całość była bardzo ciepła. I tyle. Nie gotująca się ani nawet mocno gorąca. Rzecz jasna taka temperatura do konsumpcji wystarczy, choć nie wiem jak wyglądałoby to na mrozie…
Sztućców w komplecie nie ma.
Testowana potrawka miętowa smakowała bardzo zacnie. Mięso nie jest jedynie obiecanką – faktycznie odnalazłem tam solidne kawałki mięsa, które zawodowo właziły między zęby. Ryż porządny, nierozgotowany. I muszę przyznać, że się najadłem.
Jeśli mowa o wartościach energetycznych, wszystko zależy od wybranej potrawy – pełne informacje można odnaleźć na stronie dystrybutora. W przypadku jagnięciny sprawa wygląda następująco:
Wartości odżywcze: | w 100 G | w 350 G |
Wartość energetyczna | 111 kcal / 465 kj | 388.5 kcal / 1623.9 kj |
Tłuszcz | 4.5 g | 15.8 g |
W tym kwasy tłuszczowe nasycone | 1.6 g | 5.6 g |
Węglowodany | 8.5g | 29.8 g |
W tym cukry | 0.8 g | 2.8 g |
Błonnik | 1.6 g | 5.6 g |
Białko | 9.9 g | 34.7 g |
Sól | 1.2 g | 4.2 g |
Cenowo jest, nomen omen, zjadliwie, choć bez szału. Trzeba wydać lekko ponad 30 złotych. Za tę cenę można zakupić np. pakiet polskiego producenta ARPOL, w którym – prócz samego dania głównego – znajdziecie m.in. suchary, pasztet, napój, czy inne dodatki… ale mięty czy wina Porto nie będzie.
Nie ma co – trzeba spróbować.
Smacznego.