Jak tam u Was z drewnem? Macie zapasy?
Jak tam u Was z drewnem? Macie zapasy?
Dysponujecie piecem kaflowym, kozą lub kominkiem? Przygotowaliście się do się zimy? Macie już stos dobrego, suchego, sezonowanego drewna? Jeśli nie, to… już pewnie jest za późno. Próżno raczej szukać teraz drewna, które przygotowane było rok lub więcej temu, choć cuda, rzecz jasna, się zdarzają i niekiedy handlarze dysponują jakimiś zapomnianymi kubikami. Niestety, cała reszta to kit sprzedawców – już niejeden raz słyszałem, kupując dość późno brzozę czy dąb do kominka, że – oczywiście – trafiłem najlepiej i te ostatnie metry są jeszcze z cięcia z poprzedniego roku. Waga pierwszego lepszego polana zdradzała wszystko – mokre, niczym gąbka po kąpieli. Ja, szczęśliwie, kupuję drewno na kolejne zimy, nie bieżące. Staram się mieć jakiś bufor bezpieczeństwa, aby nie ogrzewać drewnem mokrym. To strata ciepła i chemii na czyszczenie zabrudzonych szyb w kominku… i samego komina też. A straty ciepła bywają znaczne…
Skąd brać drewno?
Drewno możecie zakupić z kilku źródeł, które warto poznać, chcąc zaoszczędzić trochę grosza.
Najtaniej zazwyczaj bywa u leśniczego (ceny są ogólnodostępne w leśniczówkach), ale zakup w tym miejscu ma pewne minusy. Trzeba po drzewo pojechać i… dojechać. A to nierzadko bywa problematyczne, zwłaszcza, gdy leży ono pośrodku lasu, zaś ciężarówki wyjeździły gigantyczne koleiny i nawet ciężki sprzęt zakopuje się w błocie. Do tego czekać na nas będą zapewne metrówki, zatem po ich przywiezieniu, trzeba będzie wszystko pociąć i połupać. A to zabiera trochę czasu. Jeśli go macie – w porządku.
Alternatywą są wycinki drzew w gminach – np. podczas budowy dróg lub oczyszczania poboczy. Musicie jednak śledzić ogłoszenia, które mogą, ale nie muszą się pojawić.
Możecie też celować w budowy. Gdy wokół Was ktoś będzie się budował, spróbujcie podpytać właścicieli lub budowlańców czy planowana jest wycinka którychś drzew i co z nimi planują zrobić. Jeśli traficie na ekipę, która chętnie pozyska szybką gotówkę, możecie liczyć na tanie, pocięte i porąbane drewno.
Firmy, które zajmują się sprzedażą drewna opałowego, to także dobre (czasem najlepsze) rozwiązanie. Muszą zarobić, więc cena będzie nieco wyższa niż u leśniczego, ale może, kupując mnóstwo drewna, również i dysponują rabatem i koniec końców, zapłacicie o symboliczną złotówkę więcej. Otrzymacie jednak takie drewno, na jakie się umawiacie – pocięte na odpowiednie długości i połupane wedle życzenia. Ponadto dojedzie do Was i najprawdopodobniej zostanie umieszczone dokładnie tam, gdzie chcecie. Za dopłatą także ułożone. Brzmi nieźle? U sprawdzonych dostawców tak faktycznie jest.
Wycinka własnych drzew. To też opcja, jeśli tylko macie ich zbyt dużo lub posadzone zostały właśnie po to, aby w przyszłości mogły Was ogrzewać. Własny las pozwoli Wam planować wycinkę, sezonowanie, jak i późniejsze nasadzenia, czyli dobór odpowiednich gatunków. Od stycznia 2017 roku obowiązują nowe zasady wycinki drzew i w wielu przypadkach nie będzie ona wymagała pozwolenia, zaś kary za wycięcie drzew, które wymagały pozwoleń, są teraz niższe. Zniesiono wymóg uzyskania zezwolenia na usunięcie krzewu albo krzewów rosnących w skupisku, o powierzchni do 25 m2. Według nowych przepisów, nie jest też wymagane zezwolenie na usunięcie drzewa, którego obwód pnia nie przekracza na wysokości 130 cm (a nie jak dotychczas – 5 cm):
100 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego,
50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew.
Najistotniejsze jest jednak to, że ustawodawca wprowadza jeszcze jedną zmianę – całkowity brak zezwoleń dla drzew lub krzewów:
– które rosną na nieruchomościach stanowiących własność osób fizycznych i są usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej;
– usuwanych w celu przywrócenia gruntów nieużytkowanych do użytkowania rolniczego.
Więcej szczegółów znajdziecie w USTAWIE z dnia 16 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o ochronie przyrody oraz ustawy o lasach.
Niestety, nie każdy dysponuje swoim lasem lub sadem, który w dodatku chciałby przerzedzić. Pozostają więc jeszcze markety budowlane. A i tam bywają promocje, więc przeglądajcie gazetki – jest szansa na dobry towar, z dowozem, a po dograniu szczegółów z dostawcami – również z ułożeniem.
Jakim drewnem palić?
To, co wrzucicie do kuchni lub kominka, zależeć będzie od Waszego portfela i dostępności konkretnych gatunków w okolicy. Jednak dysponując kilkoma informacjami, spośród całej oferty możecie wybrać trochę lepsze gatunki.
W kuchni palę zarówno drewnem z drzew liściastych, jak i iglastych. Na noc korzystam czasami z węgla, aby ciepło dłużej się utrzymywało. W kominku stosuję jedynie drewno liściaste, bowiem iglaki są mocno żywiczne i znacząco szybciej brudzą szybę, jak i sam komin dymowy.
Od czasu do czasu tu i tu wpadają brykiety – one bez wątpienia są najwygodniejsze. Łatwo je zmagazynować i nie trzeba łupać. Jeśli macie sprawdzone źródło, które nie miesza gatunków liściastych z iglakami (lub przynajmniej o tym informuje) i do tego dostarcza brykiet suchy i porządnie sprasowany, pomyślcie o nim. Piękne polana wyglądają w kominku o niebo zacniej, ale, gdy zapasy się skończą, wygląd nie jest najistotniejszy.
Grunt, aby drewno było suche. Źle wysuszone ciężko będzie rozpalić, zaś później płomień będzie leniwy i zaobserwujecie więcej syczenia niż ciepła. To syczenie, to gotująca się woda. Efektem palenia mokrym drewnem będzie osad smolny na szybie i kominie, zaś ciepła będzie znacznie mniej.
Niezależnie od tego, czy mówimy o piecach, czy kominkach, o jakości drewna stanowi ich wartość opałowa. Ta w praktyce podyktowana jest gęstością drewna – twarde gatunki ważą więcej i dają więcej ciepła od drewna porowatego o takiej samej objętości.
Wśród najczęściej spotykanych twardych drewien w Polsce są grab, buk, dąb i jesion. Do średnio twardych należą przede wszystkim orzech, wiąz, klon, brzoza oraz modrzew. Z owocowych – wiśnia i czereśnia, ale drzewa owocowe są raczej rzadkością w obrocie opałem. Niską gęstością cechują się olcha, kasztan, daglezja i sosna. Na tej końcu klasyfikacji znajdą się drewna o bardzo niskiej gęstości – osika, świerk, topola i jodła.
Konkretne wartości opałowe przedstawia poniższa tabela, którą odnalazłem na stronach serwisu PaliwaDrzewne.pl.
Gdzie i jak magazynować drewno?
Jasnym jest, że im mamy bliżej do drewna, tym mniej bolą plecy od noszenia, więc nie budujcie drewutni kilometr od domu, chyba że widok drewutni i stosu brzozowych szczap doprowadzi Was do frustracji.
Pamiętajcie, aby składowane drewno miało jak oddychać – cyrkulacja powietrza powinna być jak największa. Jeśli wrzucicie suche drewno do wilgotnej piwnicy, ono również zawilgotnieje a w końcowym efekcie będzie nadawało się co najwyżej na słabe ognisko. Dobra jest zadaszona wiata, bez ścian, w której drzewo będzie leżało odizolowane od ziemi. Łupcie w mniejsze kłody – wtedy schnie znacznie szybciej. Najwięcej wilgoci odparowuje z drewna w pierwszym roku suszenia (około 55%). Następne okresy, to już dosuszanie, wyciągające z drewna około 80% (po 3 latach). Oczywiście dane te są uogólnieniem dla określonych kawałków drewna, w określonych warunkach schnięcia.
Starajcie się, aby wysychające drewno nie było poukładane na styk, lecz z wyraźnymi przerwami, aby proces suszenia był jak najbardziej optymalny. Nie dosuwajcie go do ścian budynku. Dobrą opcją suszenia są też kopce, w których szczapki są poukładane niczym dachówka – deszcz z reguły swobodnie spłynie po zewnętrznej stronie, zaś fizyka pomoże w samoistnej cyrkulacji. Drewno dębowe w początkowej fazie suszenia nie powinno leżeć pod dachem, aby natura usunęła z niego z pomocą deszczu garbniki, ograniczające oddawanie wody.
Ułóżcie drewno z sensem, aby mieć dostęp do drewna z poprzedniego sezonu. Przygotujcie sobie solidną kupkę cieńszych kawałków, ułatwiających rozpalanie. Dobrze, aby były one żywiczne.
Czym rąbać?
Wydawałoby się, że to pytanie bezsensowne… siekierą? To najprostsza odpowiedź, choć tak ogólna, że nadaje się do niczego. Abstrahując już od tego, że prócz siekier są też rębaki, splittery, łuparki i pewnie kilka innych patentów. Ja stosuję jedynie siekiery, gdyż nie mam do czynienia z hurtowymi ilościami drewna. O rębakach zatem dziś nie opowiem.
Siekiery. Po pierwsze – na rynku jest ich całe mnóstwo i różnią się masą szczegółów – od ceny, przez budowę, masę, po materiał, z którego je wytworzono. Musicie dopasować ją do Waszych potrzeb i – rzecz jasna – budżetu.
Zwróćcie uwagę na kształt głowicy siekiery – są one dedykowane do konkretnych celów. Jedne są do rozłupywania, inne do ścinania, ciesielki, karczowania, jeszcze inne są przystosowane do łupania i uderzania w nie młotem. Wąskie łatwiej będą ścinać drzewo i zazwyczaj będą lżejsze, ale – gdy będziecie chcieli nimi łupać – szybko się zaklinują w polanie.
Do łupania wybierzcie solidnie klinowatą – ciężko zostawić ją w drewnie. Wagę dostosujcie do swych możliwości. Ja łupię 1,5 kilogramową. Zbyt lekka wymaga wbrew pozorom sporo wysiłku przy łupaniu.
Krótkie siekierki są wygodne do transportowania i zdają egzamin na ognisku podczas wędrówki, ale do większej roboty się nie nadają krótkie ramie nie wygeneruje Wam wystarczającego przyłożenia.
Choć wielu wyżej ceni siekiery z drewnianym trzonkiem (może kwestia tradycji), ja po latach zabawy z klinowaniem głowicy, czyszczeniem i wymianą trzonków wybrałem do najczęstszych robót siekierę firmy Fiskars, z trzonkiem z tworzywa sztucznego. Nic się z nią nie dzieje – nie pęka, idealnie leży w dłoni, nie ma konieczności klinowania głowicy, ponieważ tworzy z trzonkiem jedną całość. Jest zwyczajnie niezawodna.
Na wszelki wypadek warto mieć gdzieś w garażu klin. Jeśli mimo wszystko siekiera się zakleszczy, klin i młot pomogą ją uwolnić.
Jednym z patentów, który poznałem niedawno jest siekiera Vipukirves, nazywana też Leveraxe. Kosztuje worek złotówek, ale sposób działania wydaje się naprawdę zacny – jest tak skonstruowana, że po wstępnym wbiciu się, następuje obrót głowicy i kawałek drzewa od strony zewnętrznej się odłupuje.
Tips & Tricks
Jak już macie ścięte drzewo, tnijcie je i rąbcie jak najszybciej, aby proces gnicia nie wyprzedził Waszych planów na użycie drewna do palenia. Poza tym, jeśli zdarzyło się już Wam rąbać np. topolę po dłuższym schnięciu, wiecie o czym piszę – mocno przeschnięte, pokrzywione włókna powodują, że połupanie kilku kawałków zajmuje cały wieczór.
Podczas zimy, kawałki, które nie dały się wcześniej porąbać, można obsypać od czoła śniegiem i zostawić, aby śnieg ten na słońcu roztopił się a następnie w nocy z powrotem zamarzł. Kolejnego dnia rano łupanie powinno być bułką z masłem.
Aby odłupane kawałki nie latały na lewo i prawo, możecie łupać w oponie, ale dobrym patentem jest też tzw. ekspander, czyli rozciągliwa guma do bagażu, którą zapinacie na kawałku drewna i łupiecie, po kawałku. Jak już skończycie, odpinacie gumę.
Warto mieć idealny pieniek do rąbania, dzięki któremu nie będziecie musieli się garbić i będzie na tyle szeroki, że postawiony kawał drewna nie będzie się kolebał – nie każdy o tym pamięta, ale plecy wieczorem same się przypomną. Jeśli nie macie pieńka, gdy będziecie zamawiać drewno na opał, poproście o to, aby dorzucili Wam kawał pniaka, dopasowany do Waszego wzrostu.
Niegdysiejsze obozy i kolonie, na jakie wyczekiwało się cały rok szkolny, nauczyły mnie rozpalania wielkich ognisk, których układanie rozpoczynało się zawsze od kilku igiełek, małych patyczków, troszkę większych szczapek, zaś całość wieńczyły konkretne drągi. Podobny styl stosowałem zawsze w kominku czy kuchni, choć oczywiście w nieco mniejszej skali. Sensowne argumenty przekonały mnie jednak do zmian – od jakiegoś czasu palę całkiem odwrotnie i rezultaty są – o dziwo – bardzo pozytywne. Nie chcę na siłę nikogo przekonywać, więc odsyłam na Czysteogrzewanie.pl.
Zainteresował Was temat?
Polecam literaturę, którą ostatnimi czasy po raz kolejny przeglądałem, odpoczywając przy kominku i którą wspomogłem się, tworząc ten artykuł:
Zamykał Grzegorz, Bujnarowski Andrzej, Drewno Kominkowe (wiedza i doświadczenie, czyli jak zadbać o nasze ciepło), Bytom, Wydawnictwo Jo Dystrybucja S.C., 2014.
Mytting Lars, Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie, Warszawa, Agora SA, 2016